Pierwsza rozmowa kwalifikacyjna

20 lutego 2014

Witajcie ! W ostatnim czasie mało mnie tutaj, ale to dlatego, że jak zawsze w moim życiu musi się coś dziać. Oczywiście same pozytywne rzeczy, więc jak najbardziej jestem zadowolona, nooo.. może poza lekkim niedomaganiem organizmu, ale ogólnie to jest bardzo dobrze :). Uczelnia, zajęcia, prace domowe, tłumaczenia, zadania itp. mimo wszystko lubię to :) W ostatnim czasie mój TŻ dostał też pracę w Lublinie i się przeprowadza i tak, będzie sweetaśnie. <3 Pozostając w temacie pracy chciałabym Wam opisać moją pierwszą rozmowę kwalifikacyjną, która miała bardzo ciekawy przebieg i finał ;). Ale zacznijmy od kilku prostych rad, niby banalnych, ale mimo wszystko bardzo ważnych:




  • Nie ma co się stresować. Tak wiem łatwo powiedzieć trudniej zrobić, w dodatku mówi to osoba, która panikuje i stresuje się każdą najmniejszą głupotą. Ja podeszłam do tej rozmowy bardziej z ciekawości i z tego faktu, że nigdy jeszcze nie byłam na takiej rozmowie. Jakoś od samego początku wiedziałam, że nic z tego nie wyjdzie, ale chciałam spróbować i się sprawdzić, pokonać jakiś swój pierwszy lęk. Opłaciło się, bo pani, z którą rozmawiałam była genialna, a ja byłam wyluzowana i mogłyśmy normalnie sobie porozmawiać ;).
  • Odpowiedni strój. Mimo iż nie jestem zwolenniczką totalnej elegancji i ubrań zarezerwowanych tylko na rozmowę kwalifikacyjną, bo to poważna sprawa i w ogóle trzeba jakoś wyglądać, krawaty, garsonki, suknie do kostek, to jakoś lubię wyglądać inaczej niż zwykle, bo pozwala mi to wczuć się w sytuację. Miałam spory problem z tym, ponieważ jeśli już coś się dzieje to zakładam po prostu spódnicę, ale jak sobie pomyślałam, że moje są odrobinę za krótkie (a mama stwierdziła, że przed kolanko to najkrótsza opcja!) to zwątpiłam i założyłam po prostu czarne legginsy. Do tego jakaś jasna koszulka i żakiet, który trochę mi utrudniał życie xD. A i polecam przygotować sobie dokładnie wszystko już dzień wcześniej.
  • Wyśpij się! I nie popełniaj mojego błędu, czyli nie oglądaj Harrego Pottera do 2 w nocy haha. Dla mnie późne chodzenie spać jest czymś zupełnie normalnym, ponieważ rzadko kiedy kładę się przed 1, więc pomyślałam, że na lajcie, w końcu co to za różnica. I ostatecznie skończyło się to tak, że rano byłam na tyle nieprzytomna, że pomyliłam godziny. Na szczęście w druga stronę, więc gdyby nie fakt, że się w porę ogarnęłam to na miejscu mogłabym być już przed 10, a rozmowę miałam na 11 ;D.
  • Bądź odrobinę wcześniej. Ja się cieszę, że wysiadłam z MPK'a aż 40 minut przed czasem (wiem, wiem jestem zbyt punktualna xD). Aczkolwiek było to pomocne, ponieważ wysiadłam na jakimś zadupiu i nie miałam pojęcia, gdzie iść, jak i w ogóle. Bo w końcu patrzyłam na Google Maps to na pewno się nie zgubię i trafię. Inna sprawa to to, że może akurat osoba przed Tobą wyjdzie wcześniej i załapiesz się wcześniej na tę rozmowę. Zawsze to odrobinę mniej minut dodatkowego stresu, a skończenie wcześniej też ma swoje plusy.
  • Przemyśl swoje odpowiedzi na niektóre pytania. Fakt, faktem wiedziałam o tym. I dzień przed szukałam nawet w internecie przykładowych pytań związanych z rozmową kwalifikacyjną i w sumie stwierdziłam, że to banalne, więc daje sobie spokój. Ale kiedy przyszło, co do czego i usłyszałam pierwsze pytanie, które brzmiało: "Powiedz coś o sobie" - zamarłam i nie miałam bladego pojęcia co mówić. Niby coś, co już przerabiałam nie raz, bo często się przedstawiamy i po krótce opowiadamy o sobie, a tu taki klops xD.
  • Bądź doinformowany i miej dokładnie uzupełnione CV. Logiczne prawda? Aczkolwiek ja jakoś byłam przekonana, że wszystko wiem, że wszystko mam, a wieczór przed jak popatrzyłam w swoje CV stwierdziłam, że nie mam wpisanej specjalizacji i tak coś przeczułam, że to może być kłopotliwe.

Wiem podstawowe rzeczy, ale ja jestem na tyle udana, że nawet ich nie dopilnowałam do końca, haha. Już pomijając fakt, że oglądałam Harrego Pottera (btw. to jest taaak genialne, że szok), że poszłam spać dużo za późno, wiedząc, że coś ważnego mnie czeka, ale mi nie przegadasz. Wszystko sobie przygotowałam: ubrania, CV, biżuterię, torba, buty, wszystko było na picuś glancuś. Rano dzwoni do mnie TŻ z pytaniem dlaczego jeszcze śpię. No to ja zerwałam się na równe nogi, zaczęłam panikować i chodzić po ścianach, że przecież ja już powinnam wychodzić i tak jak już miałam się ubierać zauważyłam, że mam jeszcze spokojną godzinę do pierwszego budzika (bo ustawiam zawsze około 5). No to poszłam spać ;D. Jak już wyszłam z akademika w stronę MPK zauważyłam, że mam źle założone skarpetki, jako że miałam botki i legginsy to no niestety biały wzorek na lewej stronie trochę rzucał się w oczy tym bardziej, że był tylko na jednej nodze, haha. To, że dojechałam tam wcześniej to już wspominałam. Drogę pokazał mi przemiły pan i gdyby nie on to bym się trochę bardzo zakręciła i nie ogarnęła. Przy okazji wysiadłam w Lublinie gdzieś przy zakładach tytoniowych i w tamtej okolicy tak cudownie pachnie, że nie macie pojęcia ;D. Jak ja nie lubię miejsc, w których naprawdę nie ma nawet chodników! Aczkolwiek to bym mogła jeszcze jako tako przeboleć gdyby nie fakt, że gdzieś w trawie nie weszłam w... coś co teoretycznie ma przynosić szczęście haha. Dobra, jak już trafiłam na miejsce usiadłam sobie na przystanku, wygrzewałam się w słońcu i czekałam aż dookoła zrobi się pusto żeby mogła ogarnąć swoje skarpetki haha. Tak, czasem jestem głupia ;D.  Na rozmowę udało mi się wejść jakieś 15 minut przed czasem, więc w sumie w porządku. Początek mnie trochę odstresował, bo przemiłe Pani (naprawdę jeśli już bym gdzieś pracowała to chcę z tak fajnymi osobami :D) popytały mnie trochę o siostrę i tam coś tam. Na rozmowie, jak już się trochę ogarnęłam i zaczęłam dukać o sobie, wspomniałam o tym, że jestem na specjalizacji translatorskiej i stało się. Firma niestety nie poszukuje tłumaczy tylko lektorów ;D. Żeby nie było to nie wysyłałam CV, bo zobaczyłam jakieś ogłoszenie dotyczące lektorów, tylko kiedyś już tam byłam i w rozmowie jakoś zostałam o to poproszona. Na szczęście pani była na tyle uprzejma, że porozmawiałyśmy sobie trochę o tłumaczeniach i pod takim kątem, więc nie było, że weszłam i wyszłam, ale można powiedzieć, że połowę prawdziwej rozmowy kwalifikacyjnej przeszłam i mam to już za sobą i jest fajnie :D. I oczywiście, jest szansa że zadzwonią w kwestii tłumaczeń :D



Ja jak zawsze muszę mieć jakieś przygody, bez tego ani rusz! Ale nie narzekam. Chociaż pracy nie dostałam to wiem mniej więcej jak to jest, jak to wygląda i nie ma się co bać ;). W końcu uświadomiłam sobie, że mi osobiście stres nie pomaga, a psuje wszystko. A i tak i tak muszę przez niektóre rzeczy przejść, jak właśnie np. rozmowa, czy egzamin ustny. Więc opłaciło się. ;)


17 komentarzy:

  1. Niedawno również przechodziłam pierwszą rozmowe kwalifikacyjną, jednak niestety zapewnienia na rozmowie, a realia wyglądały inaczej, ale cóż.. Takie jest życie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Chodzenie na rozmowy to też w jakimś sensie daje mam doświadczenie w tej kwestii :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Warto się przygotować do rozmowy kwalifikacyjnej. Wiem z własnego doświadczenia, że jeśli ktoś idzie na rozmowę i nie wie czym się firma zajmuje itp. to szans na pracę nie ma. Skoro dzwonię i zapraszam na rozmowę do konkretnego sklepu, to można by chociaż wejść w internet i sprawdzić co to za firma, jakie marki sprzedaje, albo przed rozmową wejść do sklepu i się po nim porozglądać. Szkoda marnować swój i czyjś czas.

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie szukam pracy, więc dla mnie post jak najbardziej na czasie :)

    OdpowiedzUsuń
  5. mądre rady, ale czasem ciężko je wprowadzić w życie :D na przykład jak ja wiem, że nadchodzi coś ważnego, to źle mi się śpi.. :< nie lubię takich momentów w życiu jak rozmowy kwalifikacyjne :D ale i przez to trzeba przejść! haha
    trzymam kciukasy!

    OdpowiedzUsuń
  6. pamiętam dokładnie moją pierwszą rozmowe kwalifikacyjną - totalna porażka :D hahahha

    OdpowiedzUsuń
  7. Kochana, ja na swoją pierwszą rozmowę zaspałam - autentycznie, drugi raz w życiu, raz w podstawówce do szkoły, drugi raz na rozmowę - masakra! rozczochrana, w niepełnym mejkapie poleciałam na busa i na rozmowę, miałam stres i w ogóle :P
    Teraz, na jakiejś 10 z rzędu stażowej rozmowie jest po prostu luuz :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja jeszcze rozmowy kwalifikacyjnej nie miałam, udało mi się zostać w pracy po stażu :D Więc jak mnie spotka zaszczyt odbycia rozmowy na pewno bede sie stresowała:D

    U mnie jest odwrotnie, stres mi pomaga:P

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nienawidzę rozmów kwalifikacyjnych i niestety ale nie wypadam na nich najlepiej - stres mnie zżera całkowicie ;/ Ale znając Ciebie dałaś radę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. ja wszystkie moje rozmowy źle wspominam

    OdpowiedzUsuń
  11. O ja Cie krece hahahah xD Ty to masz zawsze :d Uśmiałam sie jak głupia!:D Mi ostatnio sie zdarza na śpiocha wyłączyć budzik o.O a zganialam na to, że mi sie telefon psuje i on po prostu nie dzwoni ;D Gdzie Michał dostał prace? W sensie co będzie robił? Będziecie razem mieszkać? OPOWIADAJ!:D

    OdpowiedzUsuń
  12. az zatesknilam za normalnymi rozmowami kwalifikacyjnymi
    ja ostatnio chodze na same testy
    najpierw pisemny, pozniej ustny a dopiero na koncu rozmowa
    strasznie to stresujace, szczegolnie oczekiwanie za wynikami

    OdpowiedzUsuń
  13. nie chodze na rozmowy kwalifikacyjne, a w sumie szkoda:D

    fajnie opisałaś hehe;))

    OdpowiedzUsuń
  14. Kochana trzymam za Ciebie mocno kciuki ! :) oby wszystko poszło po Twojej myśli :) ja jestem po raz kolejny na etapie szukania pracy więc wiem co czujesz.. ;)))
    ale wszystko opisałaś bardzo zabawnie i słodko :D hehehe aż się miło czytało.. :)))))) !!!

    OdpowiedzUsuń
  15. a ja, stara koza, zrobilam cos glupiego. przyjechalam na rozmowe prawie 40 minut przed czasem. i po drodze sie zgubilam i nie zdazylam! i zrezygnowalam, bo nie chcialam spozniona sie pojawiac... szkoda mojego czasu, przygotowan, podniecenia. uczylam sie przez 5 dni, bo to mialy byc testy najpierw. i taka durnota zmarnowalam szanse na spoko prace w znanej instytucji. pozniej zadzwonilam do nich. ale nic. trudno, mam nauczke. chociaz przyznac, ze mi sie to nie zdarzylo wczesniej. porazka :-(( tyle czasu i pracy zmarnowanych...

    OdpowiedzUsuń
  16. ooo kurczę to niefajnie ;< ja to chyba bym nawet spóźniona poszła.. Bo w sumie może akurat i wszystko się opóźniło xD aż mi przypomniałaś że ja jeszcze przed swoją rozmową w kupę weszłam haha kazdy się śmial, że na szczęście, ale nie wyszło xD

    OdpowiedzUsuń

Bardzo proszę o komentarze na temat notki lub moich wpisów u Was ;))
miło mi, że mam fajnego bloga, ale za pusty komentarz nie dodam do obserwowanych ;))
mimo wszystko lubię z Wami rozmawiać, czy nawet ostrzej konwersować ;)) :DDD